Jestem jak kot,
Nie lubie ludzi, Denerwuje mnie 99% populacji, Nie lubie większości rzeczy które ogół uznaje za zabawne, Lubie czułości ale na moich warunkach,
Moje szczęście nie ogranicza się do drogich rzeczy, a przy okazji już jako człowiek nie jako kot jestem życiowym nieudacznikiem.
Kota tak nie nazwiesz, w zasadzie żadnego zwierzęca tak nie nazwiesz.
Jedynie ludzi można tak nazwać bo Musimy więcej, Musimy bardziej, i Musimy mocniej.
Jakiś czas po 30 wynajmuję pokój w nie swoim mieszkaniu,
Pępowiny z mamą nie przeciełam nigdy, jednynie ją wdłużyłam jak gumę w gaciach,
Poczucie winy i strach, że będzie nieszczęśliwa skurcza mi mięśnie brzucha,
Relacje między ludzkie zaczynają i kończą się na, no własie naa.. robieniu z siebie błaza-bo tak łatwiej.
Jak się wiecznie szczerzysz mają nawet nie pełną klawiaturę to masz spokój od pytań,
gorzej jak pełna frustracji wracam do domu zastanawiąjąc się po co wogóle z niego wyszłam.
Nie wiem czy inni też tak mają, bo nie porównuje się do innych, i chyba trochę tu kłamie bo siłą rzeczy jest mi jakoś lżej jak ktoś ma tak jak ja.
Mam poczucie wtedy takiej jakby jedności, że ha.. nie jestem sama, a jednak niestey nie znam drugiej takiej Neurotyczki.
Obiecałam Sobie, że gdzieś wkońcu będe totalnie szczera z subiektywnie postrzeganą przezemnie rzeczywistością. I to bedzie tu.
Zawsze chciałam mieć dużo ludzi i w zasadzie miałam, czy mnie lubili hehe nie sądze myślę bardzie tu pasuje Tolerancja.
Teraz to się zmieniło od kiedy przesatałm durnie wczuwać się w życie innych a wkońcu dopuściłam do głosu wewnętrznego egoistę który
wie że może powiedzięc Nie jeżeli tylko ma ochotę, jakoś tak Ci ludzie pogineli :)
Za każdy razem jak coś się dziej w moim życiu złego przypominam Sobie że w sumie to, to nie ważnę bo i tak umrę, i daje mi to wewnętrzną ulgę,
jakiś rodzaj pocieszenia. Są momenty że już się nie mogę doczekać tego jak ogarnięta wewnętrznym spokojem odejdę.
Kiedyś fakt, że odejde nie wiadomo gdzie mnie przerażał w tej części życia daje jakieś wewnętrze ukojenie.
Szczerze podziwiam ludzi którym się chce cokolwiek, chce się walczyć, wstawać z łóżka im się chce.
Większośc moich poranków przypomina bardziej wewnętrzne zmartwychwstanie podyktowane poczuciem odpowiedzialności niż wstawnie, choć moja
powłoka zewnętrzana pełna energi temu przeczy to w środku czuje jakby chomik w kołowrotku zapomniał ruszać łapkami.